TIR ze sprzętem dojedzie do nas niestety dopiero późnym wieczorem. W związku z tym przenosimy jego rozpakowywanie na jutro na 10:00. Liczymy na Was!
Miesiąc: Lipiec 2018
Ruszyliśmy!
Pożegnaliśmy się z lasem i czterema autokarami ruszyliśmy w stronę Warszawy. Planujemy dotrzeć ok. 15-15:30. Ok. 16 przyjedzie TIR z obozowym sprzętem, który harcerze pomagają rozpakować – gorąco zapraszamy wszystkich do pomocy!
Do zobaczenia już niedługo!
Obóz zbliża się ku końcowi…
…trwa depionierka, większość podobozów jest już zwinięta, rozbijamy duże konstrukcje (kuchnię i namioty sanitarne), jesteśmy w trakcie pakowania TIRa.
Wracamy do Warszawy zgodnie z planem jutro ok. godz. 15 pod szkołę na Bonifacego 10.
Do zobaczenia!
Obiad własnoręczny
Harcerze w tym roku zjedzą to, co ugotują, więc bardzo się starają. Codziennie przygotowujemy w podobozach śniadanie, obiad i kolację, a do obiadu oczywiście obowiązkowo także surówkę. Łatwo nie było. Musiałyśmy nauczyć się obsługiwać kuchenki gazowe, odkryć, że ryż może być na raz spalony i niedogotowany, a deski po mięsie trudne do domycia. Ale udało się. Z pomocą książek kucharskich harcerze okazali się mistrzami kuchni. Gotujemy już nie tylko spaghetti bolognese i fasolkę po bretońsku, lecz także schabowe, gulasz i kurczaka po azjatycku (którego można zobaczyć na zdjęciach). Wszyscy są zadowoleni, bo każdy obiad ma wersję bezmiesną, a każda dieta i uczulenia są wzięte pod uwagę. Mistrzowie kuchni na pytanie, czy są zmęczeni po obiedzie, odpowiadają „nie, możemy na kolację zrobić placki?” Przygotujcie się na to, że po powrocie przejmą władzę w kuchni!
40WDHek wędrują do świtu
Wczoraj od rana dziewczyny uczyły się współpracy na grze przygotowanej przez zastępowych. Dzień był pełen sukcesów, także dlatego, że po obiedzie udało się pozmywać wszystkie gary. Jak zwykle wieczorem dziewczyny podsumowały dzień przyznając sobie szczyptę eliksiru za pokonanie strachu w danych sytuacjach. Każda z dziewczyn ma swoją buteleczkę i większość jest już pełna, bo Wędrowiec do Świtu żegluje już trzeci tydzień. Już niedługo dziewczyny dopłyną do Wschodniego Morza by pokonać ciemną mgłę, która zagraża Narnii. Trzymajcie kciuki!
Pogoda szaleje, na przemian oberwania chmur i palące słońce. Niezły układ, bo nie zdążamy zmoknąć, a już wszystko znów jest suche. Na obiad był gulasz, jedno z większych wyzwań obozowej kuchni oraz fasolka szparagowa. Drugie śniadanie – jabłecznik, na podwieczorek borówki.
Dziś dołączyły do nas wszystkie drużyny starsze, więc na obozie jest nas już 187 osób! Zjadamy w tym układzie 32 kilogramy chleba dziennie.
Baloniarze meldują się w Australii
Tak wygląda Apel. Nieodzowna część harcerskiego dnia, moment, kiedy w podobozie spotyka się cała kadra i wszyscy uczestnicy. To okazja do sprawdzenia samopoczucia, spojrzenia każdemu w oczy i pod prycz, odczytania zdobytych sprawności i wyróżnień. Z apelem prawie zawsze łączy się sprawdzenie porządków i służb obozowych. To bardzo ważny moment, bo jedyny w ciągu dnia, by upewnić się, że wszystko w obozie działa jak należy. Czas od śniadania do apelu wykorzystywany jest do sprzątnięcia w namiotach, podwinięcia pół (czyli „drzwi”), wytrzepania kocy i materacy. W latrynie trzeba uzupełnić wodę do mycia rąk i papier, wysprzątać papierki i inne śmieci z terenu podobozu i dróg prowadzących do niego. Trzeba poprawić śmietniki i wynieść śmieci, upewnić się, że jest w podobozie woda do picia i do zmywania. Sprzątnąć rzeczy z suszarni, ewentualnie poprawić sznurki i tak dalej. Apel jest zwieńczeniem całych tych przygotowań i oficjalnym rozpoczęciem dnia. Poniżej zdjęcia od ZUPY (a na nim gość specjalny – komendant).
Klara:
W naszej podróży przez świat w poszukiwaniu podróżniczki przemierzyliśmy Afrykę i obie Ameryki. Teraz przyszedł czas na kontynent surferów i kangurów, czyli Australię. Tematem przewodnim tego kontynentu jest sport, więc od trzech dni zuchy uczą się sufrować (zbudowały i ozdobiły swoje deski), zdobyły najwyższy szczyt w okolicy nadając mu nazwę Baloniarski Szczyt, a nawet wymyśliły własne dyscypliny sportowe. Jutro wyruszamy dalej – na zachód, a więc do Azji.
A między dziś a jutro zuchy czeka jeden z najważniejszych i najbardziej wyczekiwanych momentów zuchowego życia. Znaczki zucha! Dostają go wszystkie zuchy, które go do tej pory nie miały (czyli zazwyczaj te, które są na obozie pierwszy raz).
Ognisko 40WDHy
Jak już wiecie, chłopaki przez cały obóz szukają skarbu Oriona. Przez cały dzień rozwiązywali zagadki, których treść miała wskazać miejsce ukrycia klucza do skarbu. Jak się okazało na szczycie góry, do której prowadziły wskazówki, znaleźli aż 5 kluczy. Tylko jeden z nich był właściwy. Po całodziennych zmaganiach z tematem dzień podsumowali ogniskiem. Zabawa była przednia! Aż 15 harcerzy zdobyło sprawność muzycznego świrusa, dokonując wyczynu solowego śpiewu.
Dziś cały dzień upał. Chłopaki rano zakończyli chatki, a po południu udali się na InO czyli imprezę na orientację. Gra ta już od lat jest tradycyjnie łączona z drużyną dziewczyn.
W jeziorze woda tak ciepła, że nie chce się wychodzić. Na obiad (podobno najpyszniejszy na obozie) kurczak azjatycki. Powoli układamy się do snu. Do jutra!
Kuchnia pracuje
W tym roku nasza obozowa kuchnia zmieniła sposób funkcjonowania. Ponieważ drużyny starsze wędrują, a drużyny młodsze gotują same w podobozach nie mamy zastępu służbowego. Kuchnia gotuje tylko dla 65 osób, bo w tej liczbie kryje się kadra zgrupowania i gromady zuchowe. Roboty jest nadal sporo, bo poza samym gotowaniem trzeba też przynieść i przygotować półprodukty, a na koniec zostaje cała masa zmywania (te czynności zwykle wykonywał zastęp służbowy). Kuchnia grzeje też wodę do zmywania dla zuchów. Dlatego też w tym roku w kuchni pracuje dwóch kucharzy (Makary i Zuza) a dodatkowo czasem pomaga Jacek, nasz harcerz.
Co gotujemy? To co zawsze. Codziennie na śniadanie i kolację są szynki i sery, obowiązkowo dżem lub czekolada oraz warzywa – pomidor, sałata, papryka, ogórek. Do każdego śniadania dodajemy coś ekstra, zwykle na ciepło. Kasza manna z sokiem i malinami/borówkami, owsianka z owocami, płatki na mleku, twarożek, parówki itp. Obiad jest jak zwykle dwudaniowy, a do tego surowe warzywa – na przykład roszponka z sosem musztardowo-miodowym lub tarta marchew z jabłkiem.
Oprócz tego codziennie drugie śniadanie (jagodzianki i inne słodkie bułki lub baton) i podwieczorek, zwykle owoc. W zeszłym tygodniu zjedliśmy na przykład 30kg malin i 18kg borówek. Dziś na podwieczorek winogrona!
Tegorocznym wyzwaniem są diety, szczególnie ze względu na żywienie w podobozach. Mamy ich na obozie 7! Tak wygląda tace ze specjalnie przygotowanymi kotletami mielonymi:
A poniżej kilka zdjęć z pierwszego tygodnia obozu:
– owsianka z malinami, mielone/jajko z kaszą i sałatką, żurek z jajkiem i kiełbasą, kurczak w sosie śmietanowym z brokułami, jajecznica z pomidorami, spagetti, warzywa na rosół.
Dziś pogoda wymarzona, delikatna bryza, niebieskie niebo i pełne słońce. Na szczęście w lesie jest sporo cienia. Kąpielisko działa od rana pełną parą. W nocy można było oglądać drogę mleczną!
Adresat nieznany.
Szukamy autorki listów wysłanych do wnuczka Szymona.
Pani Barbaro, babciu Szymona, jakie Twój wnuk nosi nazwisko?
Jestesmy zdeterminowani by doręczyć te dwa listy.
Co słychać u Kaspiana?
Jestesmy na wędrówkach w poszukiwaniu rodzeństwa Pevensie, pierwszą burzę przeczekaliśmy w namiotach, które zuchy same rozbiły. Byliśmy w domu opieki społecznej w Czarnych i śpiewaliśmy z seniorami. Zostaliśmy poczęstowani dobrą zupą i ruszyliśmy dalej – kierujemy się już w stronę obozu.